poniedziałek, 9 marca 2015

Radioactive cz. 1

 
W końcu mnie jakaś wena wróciła i wrzucam pierwszą część shota, którą napisałam wczoraj, zupełnie na spontana (pisałam, zamiast sprzątać, ave ja).  Wiem, że miałam dodać coś zupełnie innego, ale nie mogę się jakoś do tego zabrać, wybaczcie mnie :P
Nie sprawdzałam błędów, dlategóż poprawcie mnie, drogie dziatki, jak coś zauważycie.
Zapraszam również na nowego bloga, zwłaszcza wszystkich fanów Jackassów i ekipy CKY:  monster-slayers.blogspot.com
 
~*~
 
- Angie, ja nie rozumiem czemu ty się tak ciągle na niego patrzysz.  Ani toto ładne, ani błyskotliwe…
- Głupia jesteś, Katie!  Jest mega przystojny, a to, że mu w matmie nie idzie to nie oznacza, że jest debilem.
- Kompletnie oszalałaś na jego punkcie.  Gdyby nie to, że jesteś prymuską w angielskim, pewnie byś teraz siedziała na poprawkach, bo w ogóle nie słuchasz nauczyciela.  Gdybym ci notatek nie pożyczała, pewnie cały zeszyt miałabyś zarysowany głupimi wróżbami i serduszkami.  I nie, nie mów mi, że metalowi nie wypada i tego nie robisz, bo chyba z tobą siedzę w jednej ławce.
- Oj no weź, Kats, tobie się to nigdy nie zdarzyło?  Czeekaj, zdarzyło się!  Cały czas się zdarza!
- No starszy akurat jest okej…  Nie wypominaj mi, no!
- Dobra, dobra, obie mamy na siebie haki, więc może przejdźmy wreszcie do nauki, bo ta cholerna biologia mnie zaraz zabije.
~*~
- Jak już zapowiadałem tydzień temu, dzisiaj dobierzecie się w pary do projektu.  Zanim jednak to nastąpi, pozwólcie, że objaśnię wam wszystko.  Do wyboru macie dwie formy pracy – prezentację multimedialną lub zwykły referat.  Macie na to trzy tygodnie czasu.  Drogą głosowania tematem zostały katastrofy atomowe  - nie wiedzieć czemu, uczniowie cicho zachichotali. – Nie śmiejcie się, naprawdę większość z was to wybrała.  W sumie to się nawet wam nie dziwię, bo wojna secesyjna i Pearl Harbor nawet na lekcjach wam do gustu nie przypadły.  Zatem róbta, co chceta, ale dogadajcie się między sobą, żeby nie było takiej sytuacji, że wszyscy zrobią pracę o Czarnobylu.
W tym momencie ręka Angie wystrzeliła do góry.
- Słucham, Halliwell.
- Nie wiem jeszcze z kim będę pisać, ale zaklepuję sobie Czarnobyl – po tych słowach klasa spojrzała na nią ze złością.  – Hehe, kto pierwszy, ten lepszy – zaśmiała się cicho i uśmiechnęła się triumfalnie.
- Dobrze, Angelo, zapiszę to teraz.  Resztę proszę o ustalenie tematów i zgłoszenie się do mnie na koniec lekcji, ewentualnie zaraz po lunchu, bo później mnie nie ma.  Dziękuję za uwagę – zakończył historyk i usiadł za biurkiem.  W sali natychmiast rozpoczęły się rozmowy.
- Dobra, Kat, teraz trzeba tak to wykołować, żeby dobrać się w pary z chłopakami – powiedziała cicho Angie, rozglądając się dookoła.
- Chyba nie będziemy długo czekać – szepnęła Katie, patrząc nad głową dziewczyny.  Ta, zaintrygowana, odwróciła się i ujrzała przed sobą braci Fuentes, uśmiechniętych od ucha do ucha.
- Słucham panów – wykrztusiła z siebie brunetka, ledwie powstrzymując okrzyk radości.
- No bo my chcieliśmy z wami tę pracę… - zaczął starszy z nich, Vic. – To znaczy…  Bo zasadniczo to niby moglibyśmy to zrobić razem, bo braćmi jesteśmy, nie, ale jednak prędzej byśmy się zabili niż cokolwiek napisali, a już na pewno wygłosili.  Toteż ja chciałbym dobrać się z Katie, nawet już pomysł mam i w ogóle…
- Spoko, dla mnie bomba – powiedziała uśmiechnięta Katie, zanim Angela zdążyła wypalić coś głupiego.  – Może spotkamy się dzisiaj po zajęciach w bibliotece, co?
- Okej – odparł uśmiechnięty Victor.  – Angie, nie przesiadłabyś się na razie do mojego brata?  Wiesz, chciałbym objaśnić Kat mój pomysł.
Brunetka tylko pokiwała głową, powoli wstała z miejsca i trochę jak zombie podążyła z drugim z braci na koniec sali.
-  Hej, Angie – odezwał się Mike, kiedy już zajęli miejsca.  Dziewczyna w pierwszej chwili nie zareagowała, ale zaraz potem otrząsnęła się z zamyślenia.  – Chciałem się zapytać, czy Katie ma chłopaka.
- Ch-chłopaka? – powtórzyła i posmutniała, ale nie dała po sobie tego poznać.  – A czemu pytasz?
- Bo wiesz, mój chory na umyśle brat chyba się w niej zabujał.
Angela odetchnęła z ulgą i roześmiała się.
- No jasne, że nie ma.  I powiem ci w sekrecie, że ona w nim też.
- No i fajnie, przynajmniej nie musimy ich swatać, historyk zrobił to za nas – oboje zaczęli się śmiać.
- Wiesz, Mike, nie to, żebym jakoś wnikała w życie twojego brata, ale cholernie mnie ciekawi, dlaczego jest od ciebie starszy, a chodzi do naszej klasy.
- Tak coś czułem, że o to zapytasz.  Po prostu Vic miał pewne problemy, które nie pozwoliły mu ukończyć klasy.  Podejrzewam, że kiedy znajomość jego i Kate wejdzie na wyższy poziom dowiesz się szczegółów od niej.  Nie chodzi o to, żebym nie chciał ci tego powiedzieć, ale to dosyć bolesne.
- Okej, spoko, nie będę drążyła – Angie uśmiechnęła się.  – Pogadajmy o czymś innym.
- Racja – Mike odwzajemnił uśmiech.  – Dobra, dlaczego wybrałaś akurat Czarnobyl?  Przecież jest jeszcze Fukushima, Three Mile Island, Goiania…
- Cholera, uwielbiam wypadek w Goianii, ale mam znajomego z internetu, Ukraińca, i najzwyczajniej w świecie mogę go poprosić o pomoc.  Stary, on był na wycieczce w Prypeci!
- A to nie jest tak, że tam jest promieniowanie i w ogóle?
- No właśnie nie.  Teraz podobno już jest tak niskie, że bez problemu można się tam wybrać, oczywiście z odpowiednim przewodnikiem.  I przez to teraz mam problem.
- Jaki?
- Nie wiem na co zbierać.  West Chester czy Prypeć.  A oprócz tego jest jeszcze kilka miejsc, które chciałabym zwiedzić, no i jeszcze zbieram na tatuaż i kilka kolczyków, także – brunetka ciężko westchnęła.  – Przynajmniej na lekcje śpiewu i darcia ryja nie muszę zbierać, bo zdaje się, że twój brat umie screamować, nie?
Młodszy Fuentes zaśmiał się.
- Jak go ładnie poprosisz to może się zgodzi na parę lekcji.  Zwłaszcza jak mu dasz parę korepetycji z angielskiego i tego idiotycznego niemieckiego.
- Ten język nie jest idiotyczny! – wykrzyknęła Angie, udając oburzenie.  – Ale swoją drogą, ciekawi mnie dlaczego nie wybrali francuskiego czy hiszpańskiego jak w większości szkół.
- Nasza jest wyjątkowa.
- Raczej wyjątkowo porąbana.
~*~
- Hej, mamo! – wrzasnęła Angie ze swojego pokoju.
- Jak czegoś chcesz to chodź do salonu!
- Ale mamo, jest sobota!
- Nic mnie to nie obchodzi, dzień jak każdy inny!
Zrezygnowana dziewczyna odstawiła laptopa na podłogę i zwlekła się z łóżka.  Po dłuższej chwili dotarła do salonu i opadła na kanapę obok swojej matki.
- Co chciałaś, córeczko? – spytała pani Halliwell, patrząc z uśmiechem na córkę.
- Chciałam ci powiedzieć, że jak przyjdzie Mike, to żebyś otworzyła mu drzwi i zaprowadziła do mojego pokoju.  A poza tym, skończyło mi się mleko i chciałam, żebyś mi przyniosła drugi karton, a oprócz tego jeszcze kawałek szarlotki.
- Skoro już ruszyłaś tyłek możesz to zrobić sama, no nie?
- Jesteś wyrodną matką, wiesz?  - Angie spojrzała na matkę z udawaną urazą.
- Też cię kocham – odparła kobieta, wykrzywiając usta w dziwnym uśmiechu.  W tym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Otwarte! – krzyknęła Angela, a po chwili w pomieszczeniu pojawił się Mike Fuentes.
- Dobry! – powiedział wesoło i stanął obok kanapy.
- Mamo to jest bla bla bla i teraz idziemy pisać pracę – mruknęła brunetka i przeciągnęła się.  – Jak tylko ktoś mnie podniesie.
- Dziecko, nie próbuj nawet stać się jej chłopakiem, bo zanudzisz się na śmierć – zaśmiała się pani Halliwell, a chłopak jej zawtórował.  Angie popatrzyła na nich morderczym wzrokiem.  – Dobra, laska, ruszaj się, bo biedakowi czas marnujesz.
- Wybacz mojej matce, Caroline ma dziwne poczucie humoru – powiedziała przepraszająco Angie, kiedy już znaleźli się w jej pokoju.
- Nie ma sprawy, nic się nie stało – uśmiechnął się Mike i zaczął grzebać w plecaku.  Po chwili wyciągnął z niego gruby zeszyt.
- Co ty, książkę piszesz? – spytała ze śmiechem brunetka, siadając przy biurku, uprzednio postawiwszy na nim komputer.
- Nie, to tylko taki dziennik, coś w tym stylu.  Zapisuję tu wszystko co jest warte uwagi, czasami piosenkę napiszę albo wiersz…
- Wiersze piszesz? – mimo włączonego Facebooka dziewczyna odwróciła się do Mike’a.
- Czasem coś mi do głowy wpadnie to wezmę i zapiszę.  Z reguły to takie głupoty, ale mam też kilka o poważnej tematyce.  Zresztą, nieważne.  To co, zaczynamy?
- Właśnie napisałam do Andrieja, czekam aż odpisze.  Wcześniej go trochę wprowadziłam w temat, może ma coś ciekawego.
 
~*~
Okej, to by było na tyle, mam nadzieję, że się podobało :D Czekam na wszelakie komentarze i pozdrawiam z pochmurnej Angliji :D
(Aneks: nie wiem co się dzieje znowu z bloggerem, ale nie mogę powiększyć tej jebanej czcionki ;/)