SŁOWO WSTĘPU:
Dzisiaj pan Travis Barker (niżej), perkusista wspaniałego blink-182, kończy 38 lat!
Ten facet jest jak wino: im starszy tym lepszy :)
~*~
- Przyjaźnimy się od piaskownicy, a ty mi z takim wyznaniem wyjeżdżasz?! - wrzasnął Travis, chwytając się rękami za głowę.
- Nie mogłem dłużej dusić tego w sobie, musiałem ci powiedzieć. To mi niszczyło psychikę! - Tom próbował się usprawiedliwiać. Bezskutecznie.
- Zejdź mi z oczu, DeLonge. Nie mam ochoty na ciebie patrzeć - wysyczał fioletowowłosy. Brunet westchnął z rezygnacją.
- Skoro tak... To... Żegnaj?
- Żegnaj. Na teraz i na zawsze.
~*~
- I on ci tak po prostu powiedział, że nie chce cię znać? - dopytał się Mark, patrząc nico sceptycznie na Toma.
- No dokładnie. Co teraz mam zrobić?
- Cholera... Przeprosiny nic nie dadzą, bo uparty jest jak stado osłów. Może mu powiedz, że byłeś na dragach?
- Pogięło cię? Przecież ja nawet nie palę. To nie przejdzie.
- A może... Ja z nim pogadam?
- Spróbować możesz, czemu nie? Ale i tak nic z tego nie wyjdzie, jestem pewien.
- Nie bądź takim pesymistą, DeLonge - szatyn poklepał go przyjacielsko po ramieniu. - Zobaczysz, wszystko się ułoży, zapewniam cię.
- Znam cię i wiem, że jesteś cholernie niesłowny.
Obaj chłopcy wybuchnęli śmiechem.
~*~
- Wpuść mnie, kretynie! - Mark powoli zaczynał się wściekać na przyjaciela.
- Przecież ci mówię, że nie mogę.
- Dlaczego?
- Bo... Mam gościa - odpowiedział wymijająco Travis.
- To wyjdź przed dom, co ci szkodzi?
Zirytowany chłopak wyszedł na zewnątrz i zamknął drzwi. Postąpił kawałek do przodu, oglądając się za siebie.
-Czego? - rzucił zimno.
- Jaka konspiracja - zaśmiał się szatyn. - Matki się boisz?
- Zamknij się. O co chodzi?
- Chcę z tobą pogadać o Tomie.
- Nie ma mowy. On dla mnie nie istnieje.
- Barker, ty skończony idioto! - wykrzyknął starszy chłopak. - Czy ty nie rozumiesz, że on cierpi? Okaż trochę zrozumienia.
- A gdyby powiedział coś takiego tobie, ucieszyłbyś się?
- Nie dałbym mu żadnych nadziei na związek, ale chciałbym, żebyśmy dalej byli kumplami. Człowieku, on jest twoim najlepszym przyjacielem, chcesz to wszystko zaprzepaścić?
- On był moim najlepszym przyjacielem - sprostował lodowatym tonem fioletowowłosy. - Nie chcę mieć z nim już nic wspólnego, czy tak ciężko to pojąć?
W tym momencie otworzyły się drzwi i ukazała się w nich postać Shanny, ich koleżanki z liceum. Widać było, że Travis nie jest zbyt zadowolony z tego, że się nagle pojawiła, zwłaszcza, że miała na sobie tylko niezbyt długą i luźną koszulkę chłopaka. Mark tylko nieznacznie się uśmiechnął.
- Kochanie, długo jeszcze? - odezwała się blondynka. - O, cześć, Hoppus.
- Cześć, mała - odpowiedział szatyn, szczerząc się. - Widzę, że szybko się pocieszyłeś - szepnął jeszcze do Travisa, zanim stamtąd poszedł.
~*~
- Ty chyba nie mówisz tego poważnie?! - wykrzyknął zdumiony do granic możliwości Tom.
- Śmiertelnie. Gdybyś widział jego minę, kiedy się ukazała w drzwiach... Chyba nie chciał, żebyśmy wiedzieli, że jest z Shanną.
- Pozostaje pytanie: dlaczego?
- Wiesz... Mam pewną teorię...
- Jaką?
- Nie spodoba ci się - zapewnił przyjaciela Mark.
- Och, zamknij się. Gadaj.
- Które polecenie mam wykonać?
- Hoppus!
- Bo wpadło mi do głowy... Że może on tak naprawdę to odrzuca, bo chce zagłuszyć swoje uczucie.
- Pieprzysz jak potłuczony.
- Poczekaj. Pamiętasz ten film z Goslingiem, o tym antysemicie?
- No pamiętam. Ale co to ma wspólnego...
- Poczekaj. Był Żydem, więc stał się antysemitą, żeby zabić w sobie tego Żyda, tak?
- No... Tak. Ale co to...
- Nie przerywaj. Sądzę, że Barker robi to samo. To się chyba nazywa "psychologia wyparcia", czy jakoś tak. Chodzi mi o to, że tez coś do ciebie czuje, ale nie chce przyjąć do wiadomości, że jest gejem, więc chce cię tępić i mieć stosunki tylko z kobietami, rozumiesz?
- Wydaje mi się, że tak. Ale to przekracza moje horyzonty myślowe - chłopak opadł ciężko na swoje łóżko i ukrył twarz w dłoniach. - Mam już tego wszystkiego dosyć! Możesz mnie zostawić samego?
- Jasne - Mark powoli powlókł się do wyjścia.
~*~
Przez następne dwa tygodnie Mark nie miał kontaktu z żadnym z chłopaków. Raz czy dwa zobaczył Travisa spacerującego z Shanną, ten jednak szybko odwracał wzrok jak tylko szatyn na niego spojrzał. Toma nie widział w ogóle. Ta sytuacja doprowadzała go do szału. W końcu wpadł na genialny, jego zdaniem, pomysł: zadzwonił do obu chłopców, umawiając się z nimi w małym parku na przedmieściach, czyli tam, gdzie zawsze. Oczywiście każdego zapewnił, że będą tylko we dwóch. Obaj dali się namówić i trzy godziny później Mark już na nich czekał. Kiedy tylko Tom i Travis się zauważyli , chcieli uciec, ale szatynowi udało się ich zatrzymać.
- Nawet nie próbujcie - ostrzegł, patrząc na nich groźnie. - Macie się ze sobą rozmówić tu i teraz, bo mnie szlag jasny trafia jak widzę, jak się męczycie. Proszę - chłopak odsunął się na tyle daleko, żeby nie słyszeć o czym rozmawiają, ale móc ich obserwować.
- Wszystko co chciałem ci powiedzieć, powiedziałem dwa tygodnie temu - rzekł brunet i chciał odejść, lecz Travis chwycił go za rękę i zatrzymał.
- Ja mam ci coś do powiedzenia - przysunął chłopaka bliżej do siebie i pocałował.
- Barker, o co ci chodzi? - spytał zdezorientowany Tom.
- O to, że byłem kompletnym kretynem, próbując wmówić sobie, że nic do ciebie nie czuję. A ja cię kocham jak wariat.
- A Shanna?
- Na niej mi nie zależy. Chcę być tylko z tobą.
- Na pewno?
- Na pewno, głupku - zaśmiał się fioletowowłosy i przytulił mocniej chłopaka.
- No, panowie, trzeba to opić! - wykrzyknął radośnie Mark, ciesząc się, że chłopcy w końcu się zeszli.
~*~
Końcówka wyszła beznadziejna ;) Jednak w szkole piszę lepiej :)
Fioletowe włoski Travisa zobaczyłam w "American Pie" i się w nich zakochałam ;P
Kiedy dodam kolejną część Frikeya nie wiem, bo nie wiem ;) Ale za to w poniedziałek dostaniecie notkę na urodziny Johnny'ego Christa, basisty mojego ukochanego Avenged Sevenfold :) Także czekajcie cierpliwie :)
Tyyyy! Ty cholernie mało opisów dajesz DDDD:
OdpowiedzUsuńTo mnie dołuje xD Bo ja lubie opisy *.* Lubie czytać, ale nie lubie pisać @o@
Gihi xd
Ale ogólnie mi sie podobało, mimo, ze wszytko byo takie słodziutkie i wg x3