piątek, 4 października 2013

Waycest - I Love You... Brother?!


- Kocham cię, wiesz? - wyszeptał mi do ucha Gerard.
Leżeliśmy, przytuleni, w jego łóżku po spędzeniu naprawdę wyjątkowej i upojnej nocy.
- Wiem. Ja ciebie też... - mruknąłem bez przekonania.
- Hej, co się dzieje? - brunet uniósł się na rękach, żeby spojrzeć mi w oczy.
- No bo... Nie wiem czy dobrze zrobiliśmy.
- Kiedyś musiał być ten pierwszy raz - Gee uśmiechnął się jednym ze swoich zabójczych uśmiechów, po czym mnie pocałował.

~*~

- Co?! - wrzasnąłem wręcz rozdzierająco. - To jest, kurwa, niemożliwe!
- A jednak, Mikey - powiedział mój, do niedawna rodzony, brat Zack. - Jesteście rodzeństwem.
- Ja w to po prostu, kurwa, nie wierzę... - wyszeptałem, siadając na łóżku i ukrywając twarz w dłoniach.
W tym momencie cały mój świat legł w gruzach. Właśnie dowiedziałem się, że Gerard Baker, mój chłopak, jest tak naprawdę moim bratem.
- W sumie to mogło być logiczne - przerwał ciszę Zack. - Nie zauważyłeś, że u nas w rodzinie tylko ja mam blond włosy? U Gerarda jest odwrotnie. Poza tym, jesteście nawet trochę do siebie podobni.
- Matka mówiła, że dobrze jest, kiedy partnerzy są do siebie podobni, bo wtedy długo będą razem. Coś w tym, kurwa, musi być!
- Mikes, mama wykonała badania DNA - blondyn podał mi kartkę. Bałem się ją przeczytać. Kiedy zobaczyłem napis: "Zgodność próbek - 100%" zacząłem płakać. To nie mogło dziać się naprawdę, to tylko pierdolony, zły sen!
Zacky usiadł obok mnie i mocno przytulił.
- Musisz mu powiedzieć.
Uniosłem głowę i popatrzyłem na niego smutno.
- Nie dam rady... - szepnąłem i znów zacząłem szlochać.
- Nie sądzisz, że lepiej byłoby gdybyś to ty mu powiedział? Przecież jak się dowie od starych to jeszcze coś odwali.
- Dobra - chlipnąłem i wytarłem oczy. - Ale ty do niego zadzwoń. Nie chcę, żeby się przestraszył mojego głosu.
- Spoko. Tylko weź się trochę ogarnij - powiedział jeszcze Zack przed wyjściem z pokoju.
Chcąc nie chcąc podniosłem się ociężale i powlokłem się do łazienki włożyć łeb pod zimną wodę. Czekała mnie cholernie trudna rozmowa.

Nie minęło wiele czasu, kiedy usłyszałem wołanie z dołu. Modliłem się w duchu, żeby spaść ze schodów i połamać sobie kark, nic takiego jednak nie nastąpiło i zszedłem bezpiecznie, ku mojemu niezadowoleniu.
-Mikes, do cholery, co się stało?! - Gee wyglądał na naprawdę przerażonego.
- Słuchaj, Gerry... - miętosiłem w dłoniach kartkę z wynikami. Mimo, że tego nie chciałem, spojrzałem mu w oczy. - Jesteśmy braćmi.
Gerard cofnął się, zdezorientowany.
- Ty chyba sobie ze mnie żartujesz? - wyszeptał słabym głosem, cofając się aż do ściany.
- Nie. Mówię śmiertelnie poważnie - wyciągnąłem do niego rękę z kartką. - Przeczytaj, jeśli mi nie wierzysz.
Brunet wyrwał mi kartkę z dłoni i rozłożył. Z każdą kolejną linijką przeczytanego tekstu jego oczy robiły się coraz większe. W końcu, rozwścieczony, zgniótł dokument i rzucił przed siebie.
- Chyba was wszystkich pojebało! - wykrzyknął, chwytając się za głowę. - To jest kłamstwo, powiedz, że tak!
- Przepraszam, Gerard... Wszystko na to wskazuje, że to jednak prawda.
- Wiesz co? Pierdolcie się wszyscy! - wrzasnął, odwrócił się na pięcie i wybiegł, trzaskając głośno drzwiami.
Stałem jeszcze przez chwilę, zdezorientowany, lecz szybko się otrząsnąłem i chciałem ruszyć za nim w pogoń, ale jego już nie było. Zamknąłem drzwi i oparłem się o nie, czując, że do oczu znów napływają mi łzy. Nagle z salonu wyszła moja matka.
- Synku, nie martw się, wszystko będzie dobrze... - powiedziała cicho.
- Nic nie będzie dobrze! - krzyknąłem. - To wszystko twoja wina! Po chuj ci były te badania?!
- Chciałam tylko naszego dobra.
- Naszego?! Chyba swojego, bo ja o takie dobro nie prosiłem. Zniszczyłaś mi życie! Nie chcę cię znać!
Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, wybiegłem. Miałem oczy zalane łzami, na domiar złego jeszcze zaczął padać deszcz, więc nie widziałem kompletnie nic. Zdesperowany, skierowałem się nad pobliskie jeziorko. Chciałem się utopić. Zawsze marzyłem o śmierci w ten sposób.
Po dotarciu na miejsce natknąłem się na Gerarda, co mnie specjalnie nie zdziwiło. Często tu razem przychodziliśmy.
Chłopak popatrzył na mnie smutno. - Mikey... - szepnął.
Podszedłem do niego, ujmując jego dłonie.
- Nie możemy razem żyć, więc chociaż umrzyjmy wspólnie - powiedział.
Uznałem to za genialny pomysł. Moja matka miałaby nauczkę.
- Dobrze, ale...Pocałuj mnie, ten ostatni raz - powiedziałem cicho.
Wtedy nasze usta się zetknęły, jak myślałem, po raz ostatni. To był delikatny i słodki pocałunek na pożegnanie. Pocałunek śmierci.
Po chwili oderwaliśmy się od siebie i, trzymając się za ręce, zwróciliśmy się przodem do tafli jeziora.
- Kocham cię... - wyszeptaliśmy równocześnie i już mieliśmy wskoczyć do wody, kiedy za naszymi plecami rozległy się opętańcze wrzaski, które rozpoznałem jako głosy Zacka i siostry Gerarda, Millie. Krzyczeli niemiłosiernie, próbując nas zatrzymać.
Zawahaliśmy się przez chwilę. To wystarczyło, żeby nadbiegająca dwójka chwyciła nas mocno w objęcia i odciągnęła od krawędzi.
- Wy idioci! - wrzasnęła Millie. - Chcieliście popełnić najgorszy błąd waszego życia?!
- Millie, złotko... zaczął Gerard, ale dziewczyna mu przerwała.
- Nikt oprócz naszych pieprzonych rodziców nie wie o tym, że jesteście rodzonymi braćmi. Powtarzam: nikt.
Popatrzyliśmy z Gerrym po sobie. Wychodziło na to, że chciała nam przekazać, że nic nie stoi na przeszkodzie w kontynuowaniu naszego związku.
- Ale rodzice...
- Rodzice nie mają nic przeciwko - tym razem odpowiedział mój brat. - Wszyscy czworo. Chcą, żebyście byli szczęśliwi.
Wtedy nasze twarze rozjaśnił uśmiech i rzuciliśmy się sobie w ramiona. Kątem oka zauważyłem jeszcze, że nadeszli nasi rodzice i przyglądają się temu z radością. W ciągu jednej chwili moje życie poskładało się do kupy, a najgorszy dzień życia stał się najlepszym.

~*~

No dobra, pierwsza notka już za mną :) Tak na dobry początek dodałam Waycesta, którego pisanie zajęło mi jakieś 45 minut :) Jest beznadziejny (ja tak sądzę ;>), poza tym to pierwszy taki one shot, jaki napisałam ;) Do tej pory babrałam się w yuri i shoujo ai, ale Frerardy zryły mi mózg xdd 
Niedługo powinien ukazać się pierwszy rozdział jednego z moich Frikeyów, bardzo chory, bo mi się przyśnił, a moje sny nigdy nie są normalne ;)
 To do następnego ^^"

3 komentarze:

  1. yaoi? : O
    Nie spodziewałam się xD
    Będzie +18? : 3 Ja chce +18! xD Będe sie jarac xD
    I szkoda, ze sie nie utopili to by było romantyczne : o
    A nie, zawsze chciałam sie utopić dlatego rozpaczam, że oni tego nie zrobili XD
    Kuuuuuuuuuurde D: XD

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak jest cool rili byłaby z tego niezła książka..
    KUPIŁBYM <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Yey, to było genialne, jeszcze yaoi. <3

    OdpowiedzUsuń