No to dajemy wreszcie, po nie wiadomo jakim czasie, kolejną część Ziana. Nie jest długa, dlatego wcale się nie zdziwię, jak trzecia część pojawi się w sobotę.
W zasadzie średnio mi się to opowiadanie podoba, ale jak już zaczęłam, to muszę skończyć.
I żeby potem nie było - w tej części są drobne treści 14+ (chociaż w dzisiejszych czasach oznaczenia wieku są bezzasadne).
W zasadzie średnio mi się to opowiadanie podoba, ale jak już zaczęłam, to muszę skończyć.
I żeby potem nie było - w tej części są drobne treści 14+ (chociaż w dzisiejszych czasach oznaczenia wieku są bezzasadne).
~*~
-
Drodzy panowie, dwudziesta pierwsza, imprezę czas zacząć! – wykrzyknął Rian,
otwierając puszkę z piwem.
Na
jednym z biurek stały cztery czteropaki i dwie butelki wódki. Żadnego soku czy czegoś w tym stylu nie było,
bo chłopcy wyznawali zasadę: „Jeśli popijasz to nie masz jaj”.
-
Ta, balanga jak jasna cholera – mruknął niezadowolony Alex.
-
Tobie też by się przydało trochę luzu – odezwał się Jack.
-
Nie mam nic przeciwko popijawie, ale nie w dzień przylotu, na miłość boską!
-
Pogadaj sobie z Zackiem. On chyba też
abstynent.
Gaskarth
obrzucił bruneta morderczym spojrzeniem i demonstracyjnie otworzył jedną z
puszek, biorąc kilka łyków.
-
Tobie też radzę się napić – powiedział Barakat, spoglądając na onieśmielonego
Zacka. – Bo inaczej z nami nie wytrzymasz.
Zresztą, i tak nie masz wyjścia.
Dawson uważa, że ten, kto na pochlejawie nie wypije przynajmniej dwóch
browarów jest skrajną ciotą i powinien chodzić w sukienkach.
Teraz
Rian spojrzał na niego groźnie. Jack
tylko się roześmiał.
~*~
Około
drugiej w nocy chłopcy pijani leżeli w łóżkach, po dwóch na jednym.
-
Chłopakiii… - wymamrotał Alex. –
Jutro… Jak my się jutro na oczy
pokażemy?
-
Nie słyszysz? – odparł Jack. –
Naucz…ciele też mają imprezę.
Zza
ściany dobiegło nagle stłumione „Och, Henry!”.
Nastolatkowie zaczęli się opętańczo śmiać.
-
Oni się bawią lepiej niż my – powiedział Zack, dławiąc się śmiechem.
-
My też możemy – szepnął Rian, wsuwając dłoń pod koszulkę chłopaka. Ten tylko cicho zamruczał. – Jednak przy nich - wskazał na Alexa i
Jacka, którzy wyglądali jakby już spali – raczej się nie da.
-
Pobawić się trochę zawsze można – Merrick przyciągnął go do siebie i namiętnie
pocałował. On nie pozostał mu dłużny i
oddał pocałunek, wplatając palce w jego włosy.
Po chwili Rian zszedł z pocałunkami na szyję bruneta, na co on
zareagował cichym jęknięciem. Wygiął się
lekko, jakby domagając się więcej pieszczot.
Lecz kiedy Dawson zaczął dobierać się do jego rozporka, powstrzymał go,
chwytając za nadgarstek.
-
Jutro – szepnął. – Pozbędziemy się ich i
dokończymy.
Szatyn,
niezadowolony, pokiwał głową i położył się obok, wtulając w niego.
~*~
Obudziwszy
się rano z potwornym bólem głowy i kompletną pustką w umyśle, Rian musiał
dobrze się zastanowić gdzie i na czym leży.
Kiedy zorientował się, że za poduszkę służy mu ciało Merricka, głośno
wrzasnął, budząc przy tym resztę, i zerwał się jak oparzony, spadając z impetem
z łóżka.
-
Co się tak drzesz, łeb mnie napierdala… – wymamrotał Jack, podnosząc się z
trudem. Gdy zobaczył przerażonego
szatyna siedzącego na podłodze, roześmiał się, czego zaraz pożałował, chwytając
się dłońmi za bolącą głowę.
-
Kurwa, co my wczoraj robiliśmy… - szepnął Rian, rozglądając się po pokoju. – Gaskarth, ty musisz coś pamiętać!
-
Schlaliśmy się i nie wiedzieć czemu, ty padłeś na łóżko z Zackiem, a ja z
Barakatem. Potem mieliśmy brechę z
nauczycieli, a potem nie pamiętam, bo mnie zmogło.
Alex
mrugnął porozumiewawczo do Zacka i powiedział bezgłośnie: „Wiem, co
robiliście”. Brunet zgromił go wzrokiem.
-
Merrick, może ty coś pamiętasz? – Dawson zwrócił się do chłopaka, patrząc na
niego błagalnie.
-
Nic się nie działo. Zanim zasnąłeś
zastanawiałeś się, jak dużego musi mieć Henry, skoro Alana tak jęczy.
Wszyscy,
oprócz Riana, zaczęli się śmiać.
-
Czyli standardowo. Zawsze jak jest pod
wpływem ma dziwne rozkminy – powiedział Jack, powoli wstając. – Ogarnijmy się, panowie i pójdźmy może coś w
siebie wmusić, bo raczej nie chcemy siedzieć cały dzień z pustymi żołądkami.
~*~
-
Ja już dzisiaj nigdzie nie wychodzę – wysapał Jack, opadając ciężko na
posłanie.
-
Nie chce mi się tu siedzieć, stary – jęknął Alex. – Chodźmy gdzieś, może mnie bania przestanie
boleć. No nie, Zacky? – zaśmiał się.
-
Zamknij się – mruknął brunet. – Ja się
stąd nie ruszam, zostaję z Jackiem – mocno zaakcentował imię, spoglądając
złowrogo na Alexa.
-
Barakat, no weź chodź! Szlag mnie trafia
jak tu siedzę.
-
Powiedziałem przecież… - zaczął Jack, ale urwał pod rozkazującym spojrzeniem
szatyna. – No dobra – burknął, zwlekając
się z łóżka.
-
Pewnie nas z godzinę nie będzie, więc jakbyście gdzieś szli, to nie zamykajcie
drzwi – powiedział i wyszedł, ciągnąc za sobą bruneta.
-
Zack, ja wiem, że ty przy chłopakach nie chciałeś mówić, co się wczoraj
wydarzyło – odezwał się Rian po chwili ciszy.
-
Nic się nie wydarzyło, ile razy mam powtarzać?
-
Nie kłam. Wiem doskonale, jaki jestem po
alkoholu.
-
Jak już tak bardzo chcesz wiedzieć…
Całowaliśmy się.
Rian
otworzył szeroko ze zdumienia. Usiadł
obok chłopaka na łóżku i popatrzył na niego uważnie.
-
Więcej szczegółów proszę.
-
Co tu dużo mówić? Jakby tamtych nie
było, to przespalibyśmy się. Tak to
skończyło się na całowaniu, z czego byłeś cholernie niezadowolony. No i postanowiliśmy, że to dziś
dokończymy. Dlatego Alex wyciągnął
gdzieś Zacka.
Szatyn
zacisnął dłonie w pięści.
-
To dostanie po pysku od razu po powrocie.
Mam nadzieję, że nie traktujesz swoich słów poważnie?
-
Stary, byłem pijany. Gadałem głupoty, ty
zresztą też. Nie ma co tego roztrząsać.
-
Masz rację, nie ma się czym przejmować – Rian odetchnął z ulgą. Jednak po chwili, pod wpływem nagłego
impulsu, zaczął wodzić palcami po ręce chłopaka. Ten spojrzał na niego zdziwiony.
-
Mogę wiedzieć, co ty… - nie dokończył, bo Rian przerwał mu pocałunkiem. Przez moment, oszołomiony, nie wiedział jak
ma zareagować, zaraz jednak przyciągnął go bliżej siebie i palce jednej dłoni
wplótł w jego włosy, drugą gładząc po plecach.
Po
chwili Zack został pozbawiony koszulki, a szatyn zszedł z pocałunkami na jego
klatkę piersiową, co chłopak skomentował cichym jękiem. Im bliżej podbrzusza były usta Riana, tym
Zack oddychał ciężej i mocniej zaciskał palce na pościeli. Chwilę później obaj byli już bez ubrań.
~*~
Chujowe, wiem. Nic nie obiecuję, bo wiem, że mogę obietnicy nie dotrzymać, ale postaram się, żeby następne opowiadanie (czyli to zamówienie) było w porządku.
Dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze, w życiu nie spodziewałam się, że na moim blogu będą komentarze od więcej niż jednej osoby, a co dopiero czterech.
W związku z tym, że zbliżają się święta, a przez to mogę mieć przerwę od dodawania notek, spróbuję napisać jakiś special, dłuugi i przepełniony świąteczną miłością i sylwestrową zabawą.
Ich liebe dich, leute <3 :D
Dziękuję za wszystkie pozytywne komentarze, w życiu nie spodziewałam się, że na moim blogu będą komentarze od więcej niż jednej osoby, a co dopiero czterech.
W związku z tym, że zbliżają się święta, a przez to mogę mieć przerwę od dodawania notek, spróbuję napisać jakiś special, dłuugi i przepełniony świąteczną miłością i sylwestrową zabawą.
Ich liebe dich, leute <3 :D
Awwww zupełnie zapomnialam o tym opo xd Ej, następny odcinek proszę ero *-* EG to ja muszę Twojego hentaica napisać C: na święta go doataniesz xD
OdpowiedzUsuńLovki :**** XDDDD
A czekałam w kwietniu na kontynuację :P lepiej późno niż wcale :) Wooo, dzieje się ;) xD No i czekam do soboty! :D
OdpowiedzUsuń