Zatem macie, trzecią część obiecaną :D Zasadniczo trochę więcej jej miało być, ale czwarta byłaby za krótka, no i muszę jednak zmienić jeden fragment, bo jest chujowy :P
Enjoy :D
~*~
-
Stary, pojebało cię?! – wrzasnął Alex, unikając ciosu Riana.
-
Myślałeś, że jak nas zostawicie samych to się prześpimy, co?! – wykrzyczał
szatyn, znów zamachując się i tym razem
trafiając w cel. Gaskarth
wylądował na podłodze.
- Nic
nie myślałem!
- No
właśnie widać. Następny, który sobie
uroił, że do siebie pasujemy.
-
Chyba cię pogrzało. Ja nic takiego nie
powiedziałem.
- Nie
wyprzesz się. Zack, potwierdź, że on to
zrobił specjalnie.
-
Potwierdzam – odezwał się Merrick. – Ty
wiesz co się wczoraj wydarzyło i zabrałeś stąd Barakata celowo.
- A co
się wydarzyło? – zapytał z ciekawością Jack.
- Nic!
– wykrzyknęli chórem pozostali trzej chłopcy.
Brunet tylko popatrzył na nich spode łba i usiadł na jednym z łóżek.
-
Przyznajcie się – zaczął Alex. – Dokończyliście to.
- Nic
nie dokańczaliśmy, skończony kretynie – mruknął Rian z kamienną twarzą. Splótł jednak palce dłoni, co wyraźnie
oznaczało, że kłamie. Gaskarth
uśmiechnął się znacząco.
-
Dobra – powiedział, wstając z podłogi. –
Rozumiem. Nie chcecie o tym mówić, to
nie mówcie. Prawda sama wyjdzie na jaw.
Dawson
chciał coś powiedzieć, ale Zack położył mu rękę na ramieniu.
-
Spokojnie. Niech sobie uważa co chce,
ważne, żeby Stewart i ta jego banda o niczym nie wiedzieli. Na razie i tak możemy być spokojni, bo teraz
nauczyciele są na językach.
Najważniejsze to się nie wychylać.
- Może
masz rację – westchnął szatyn. – A ty,
Barakat – zwrócił się do bruneta – nie wiesz kompletnie o niczym i nikt cię nie
będzie uświadamiał co się stało, jasne?
Ten
tylko kiwnął głową, zupełnie nie rozumiejąc o co w tym wszystkim chodzi.
~*~
Cztery
dni później żaden z chłopaków nie wspominał co zaszło wtorkowego
popołudnia. Wszyscy uznali to za
niebyłe.
Jednak
miny im znacząco zrzedły, kiedy usłyszeli, że nauczyciele dali się namówić na
pożegnalną imprezę w sobotę wieczorem.
-
Chłopaki, ja nie idę – mruknął Rian, kładąc się na łóżku i zakładając
słuchawki.
-
Stary, ciebie tam nie może nie być! – zaprotestował Alex. – Jesteś naczelnym ochlapusem tej szkoły,
poza tym, to twoje ostatnie dni na wycieczce i w ogóle w szkole. Gdybyś się nie pojawił, to byłby zajebisty
nietakt.
-
Zamknij się, Gaskarth – burknął szatyn, machając ręką, jakby opędzał się od
wyjątkowo natrętnej muchy.
-
Pójdziemy we czterech, koniec, kropka – zawyrokował Zack. – Najwyżej upijesz się tak, że trzeba cię
będzie zanieść do pokoju.
- On
ma niesamowicie mocną głowę – odezwał się Jack.
– Może wypić od chuja alkoholu i trzymać się na nogach. A że później nic nie pamięta, to co innego.
-
Powiedziałem: we czterech – oznajmił twardo Merrick i jednym ruchem ściągnął
Riana z łóżka.
- Jak
wrócimy z tej cholernej wycieczki to obiecuję ci, że końca roku nie dożyjesz –
syknął powoli podnosząc z podłogi.
~*~
Oczywiście
na balandze nie mogło obejść się bez incydentu.
- A ty
co, Dawson – odezwał się Stewart, pojawiwszy się nagle przed siedzącym przy
jednym ze stolików szatynem. – Nie
obściskujesz się ze swoim ukochanym?
-
Zamknij mordę, Lawyer, bo ci przypierdolę – burknął chłopak, nie odrywając wzroku
od na wpół opróżnionej butelki wódki.
-
Jeśli go zgubiłeś z chęcią pomogę ci go znaleźć.
-
Dobrze ci radzę, spierdalaj, bo twoja czaszka zaraz zostanie rozsmarowana na
podłodze.
-
Grozisz mi, pedale? – blondyn zaśmiał się szyderczo i zaraz tego pożałował, bo
wściekły Rian rzucił się na niego, przygniatając do ziemi i okładając
pięściami. Szybka interwencja
nauczycieli sprawiła, że nie doszło do masakry.
-
Dawson, odbiło ci?! – wrzasnął na niego pan Smith. – Za dużo alkoholu ci w głowie szumi, że
burdy uskuteczniasz?!
-
Wypiłem tylko ćwiartkę i to wolno! – bronił się chłopak.
- Ale
to i tak cię nie usprawiedliwia!
- Nie
pozwolę, żeby ten palant mnie obrażał!
- A co
ci takiego powiedział?
-
Nieważne. Usunę się stąd i będzie spokój
– powiedział Rian i, mimo protestów kilku osób, uciekł do pokoju.
Po
chwili wściekłego miotania się po pomieszczeniu usłyszał dźwięk otwieranych
drzwi, w których ujrzał Zacka.
-
Spokojnie, stary. Wrócimy z wycieczki i
dasz mu w mordę – odezwał się chłopak, kładąc szatynowi rękę na ramieniu.
- Mam
go już serdecznie dosyć! – wysyczał Dawson, siadając na swoim łóźku.
- Nie
przejmuj się nim, to kretyn. Kretyni
mają ograniczone myślenie.
-
Tylko że to nie tobie cały czas truje nad głową jakim to pedałem jesteś. Nerwy mam w strzępach.
- Racja. Ale staraj się nie przeżywać wszystkiego tak
emocjonalnie. Bo wtedy wyrośnie ci
grzywka na pół twarzy, pasek w szachownicę i różowo-czarne rękawiczki bez
palców.
Rian
mimowolni się uśmiechnął.
-
Swoją drogą bycie kryptogejem w takiej klasie daje ten dreszczyk emocji. Poza tym idę o zakład, że Jack i tak o
wszystkim wie i tylko udaje debila.
Gaskarth nie potrafi trzymać języka za zębami.
-
Jesteście przecież przyjaciółmi, to byłoby chamstwo, gdyby on jeden z paczki o
niczym nie wiedział.
- Może
i tak. Zamknąłeś drzwi?
-
Jasne. Umiem korzystać z okazji – Zack
uśmiechnął się i pocałował Riana. Ten,
wiedząc co się święci, oddał zachłannie pocałunek. Nie zdążył się nim dobrze nacieszyć, bo
brunet pozbawił go koszulki i pchnął na łóżko, delikatnie wodząc językiem po
jego klatce piersiowej.
W tym
momencie chłopcy usłyszeli dźwięk otwieranych drzwi i zdziwiony okrzyk
Stewarta.
~*~
To by było na tyle. Następna część pojawi się nie wiem kiedy, bo na następną sobotę (nie opublikuję tego w czwartek) czeka już zamówienie. Pewnie czwarta będzie dopiero po świętach, bo mam zajebisty pomysł na świąteczno-sywestrowego specjala.
To do następnego :D
Toc to chyba najkrótsza notka na tym blogu xd Zawiodlam sie na Tobie XD
OdpowiedzUsuńWg chcialam zrobic krokiety.. ale chyba nie zrobie, bo juz mi się nie chce xd
Tak wiem, wiele ma to wspolnego z notka xdd
Ogolnie to pozdro xd
Napisz mi pornola sylwestrowego XD ja Ci tez napisze :333333 w koncu tego Kellina musze zaczac XDD
Lovki ♡♡♡♡♡♡♥♥♥♥♥♥♡♥♡♥♡♡♥♡♥♥♥♡♥♡♥♡♡♡♥♥♡♥♥♡♥♡♥♥♡♡♡♡♡♥♥♡♡♥♥♡♡♡♥♥♡♡♥♥ XD
Późno trochę, ale co tam xD Zakręciłam się ostatnio i wydawało mi się, że już to komentowałam :/ Ciekawie wyszło ;) zwłaszcza z Stewartem teraz... będzie ich gnębić jeszcze bardziej pewnie .-. takie tylko głośne przemyślenia. No, to tyle chciałam powiedzieć. Pozdrawiam ^^
OdpowiedzUsuń